Historia marketingu kołem się toczy. Pesymiści twierdzą, że wszystko już było. Optymiści, że najlepsze dopiero przed nami. A jak jest naprawdę?
Zapraszam Cię do GRY, dzięki której poznasz wszystkie odcienie marketingu.
Rok 1980
Fabryki pracują teoretycznie pełną parą. Gospodarka kręci się od niechcenia. Jest sztucznie dokarmiana zagranicznymi kredytami niczym kaczka w parku spleśniałym chlebem.
Niby wszystko w porządku, ale towary znikają w tajemniczych okolicznościach, pochłonięte przez monstrualny odkurzacz zamontowany za naszą wschodnią granicą.
Marketing? Nie masz prawa znać tego terminu.
- Skaczesz do przodu o pięć lat, zamykając po drodze oczy, by nie uszkodził ich gaz łzawiący wypuszczany w stanie wojennym w stronę przeciwników władzy.
Rok 1985
Produkty o jakości, która Steve’a Jobsa wprawiłaby w dożywotni wytrzeszcz oczu, sprzedają się jak świeże bułeczki. Przy okazji, bułeczki akurat w tych czasach są naprawdę świeże. I to bez polepszaczy.
Marketing? Nie musisz się tym przejmować. Wystarczy, że od czasu do czasu zrobisz kontrolowany wyciek tajnych informacji gdzie i kiedy rzucili coś tam do sklepu.
- Skaczesz do przodu o pięć lat. Tym razem naprawdę warto.
Rok 1990
Ludzie kupują wszystko i za każdą cenę. Od zera do milionera? To prostsze niż kiedykolwiek. Zwłaszcza na pięć lat przed denominacją, która wszystkim obetnie cztery zera z tyłu.
Marketing? Jeszcze nie teraz. Choć już niedługo będzie odmieniany przez wszystkie przypadki. Przypadkiem też stanie się marzeniem wszystkich maturzystów.
- Skaczesz do przodu o kolejne pięć lat. W ciemno, bo nic złego nie może Ci się przydarzyć.
Rok 1995
Zachodnie marki przemawiają z wyższością w głosie, a klienci jak zaczarowani słuchają ich opowieści: o świecie bez łupieżu, o odrobinie luksusu, na którą sobie zasłużyli, o samochodach prosto z raju.
Marketing? Wow! Ależ to jest skuteczne!
- Skaczesz do przodu o pięć lat, zahaczając niechcący o pierwszy kabel internetowy.
Rok 2000
Internet jest w fazie pieluszek niemowlęcych. Prasa drukowana kwitnie, a telewizja? Wydaje się być nieśmiertelna.
Marketing? Uff… zaczyna się robić naprawdę ciasno na rynku. A stare triki przestały działać.
- Jedyna nadzieja w raczkującym internecie. Skacz o pięć lat, nie ma co czekać.
Rok 2005
Nadchodzi era Facebooka. Rolę supportu przed występem gwiazdy pełni portal Nasza Klasa.
Marketing? Kurcze, ależ to się ciężko sprzedaje…
- Skaczesz do przodu o pięć lat, potykając się w połowie lotu o wystającą z USA krawędź światowego kryzysu.
Dalszy ciąg tekstu przeczytasz na moim blogu >>>